Marek Kacprzak opowiedział o swojej pasji, zdradził czym dla niego jest objęcie stanowiska prowadzącego „Wydarzenia, Opinie, Komentarze” oraz skomentował obecne wydarzenia – m.in. ostrą dyskusję na Twitterze pomiędzy Agnieszką Gozdyrą a Grzegorzem Wszołkiem.
Krzysztof Machajski, tvpolsat.info: Marek Kacprzak, dziennikarz i prezenter Polsat News, z wykształcenia kulturoznawca, bloger i pasjonat biegania. Dzień dobry, Panie Marku.
Marek Kacprzak, Polsat News: Dzień dobry.
Pisze pan bloga „Myślę więc biegam”. O sobie Pan pisze: „Gdy przemierzam w biegu średnio 250 km miesięcznie, mam czas, by o wszystkim na spokojnie pomyśleć.”. Nasuwa mi się pytanie: czy bieganie to lek na całe zło?
Zdecydowanie nie. Ale pomaga. Ja po prostu to lubię. A, że jestem raczej typem biegacza samotnika, to mam wtedy czas dla siebie. Nie da się biegać i patrzeć w ekran komputera, nie można wtedy pisać sms-ów i rozmawiać przez telefon. Mało kto pozwala sobie na takie wyłączenie się na półtorej godziny dziennie.
Czyli można powiedzieć, że poniekąd to takie oderwanie się od rzeczywistości?
Raczej czas, żeby nad tą rzeczywistością się zastanowić.
Na blogu pisze Pan, że będzie Pan w tym roku próbował pobić swój rekord w maratonie. W Warszawie już było blisko. Pisze Pan, że jest wiara i jest siła. Rok zaczął się pracowicie?
Jeśli biega się na poważnie, to tak naprawdę odpoczywa się na koniec sezonu, zazwyczaj październik lub listopad, a potem znów wraca się do treningów. Dziś zaczynam już cykl 14-tygodniowego przygotowania maratońskiego. W Warszawie atakowałem to 3:30, ale trochę zabrakło. Z różnych przyczyn, ale wiem, że to w zasięgu. Wiem nad czym muszę popracować w tym sezonie
A co w takim razie Panu pomaga w przygotowaniach? Ma Pan jakieś swoje sposoby?
To, że to lubię, to, że chcę to robić – to pomaga najbardziej. Cała reszta to konsekwencja, praca i znajomość swojego organizmu. Wtedy można ułożyć dobry plan treningowy.
Ja też lubię jogging, co prawda, nigdy nie miałem aspiracji do biegu na maratonie, ale zdumiewa mnie fakt, że pomimo wielu przyziemnych obowiązków, znajduje Pan czas na to, co Pan kocha robić w wolnym czasie.
Bo to zasadnicza różnica. Bieganie, a jogging to jednak coś innego. Zawsze jest czas. To tylko kwestia wyboru co się w nim robi. Czy ogląda telewizję, chodzi po galeriach handlowych, nie odrywa się od gier komputerowych. Każdy ma wolny czas, to kwestia organizacji i wyboru.
A skoro o przyziemnych obowiązkach mowa. W sferze pracy – przyszło nowe. Wczoraj, można tak to ująć, miał Pan swój debiut w „Wydarzenia, Opinie, Komentarze”. Traktuje Pan to jako awans, czy po prostu, jako coś innego, zwyczajnie nowego?
Raczej jako kolejne wyzwanie zawodowe. Cieszę się, że padło na mnie. Bo to może oznaczać, że ktoś w stacji docenia to co robię i jak to robię.
Nie będzie Panu brakowało poranków z widzami?
Już mi brakuje. To zupełnie inna forma i inny kontakt z widzami.
No właśnie, forma kontaktu z widzami. Pan pisze również blog, ma Pan konto na Facebooku i Twitterze. Na tym ostatnim dużo się dzieje. W naszym serwisie (i podejrzewam, że nie tylko) zawrzało po niedzielnych wpisach Pani Agnieszki Gozdyry. Czy sądzi Pan, jak część naszych czytelników, że to, co Pani Agnieszka pisze poza redakcją to jest jej sprawa, czy wręcz przeciwnie – poza redakcją, również reprezentuje stację?
To zawiły problem. Myślę, że to zależy od każdego z nas, jak traktuje media społecznościowe. Moim zdaniem, jeśli wychodzi się poza grupę osób naprawdę znajomych i pozwala się uczestniczyć na swoim profilu wszystkim, w tym widzom, to należy traktować takie medium, jak każde inne, gdzie firmuje się je swoją twarzą. Jestem sobą zarówno na antenie Polsat News, jak i w Internecie. Nie mam dwóch osobowości.
Kim jest dobry dziennikarz? Jaki on jest?
To ktoś, kto pytając jest ciekawy odpowiedzi. Ktoś, kto wiecznie pyta. Nie tylko rozmówców, ale i siebie. Ktoś, kto wiecznie poszukuje nowej wiedzy. O otaczającym go świecie, historii, itp. To nie jest zawód, to sposób na życie. W pewnym sensie wszystko jest temu podporządkowane.
Pan taki jest?
Staram się ciągle wiedzieć więcej. Czytam, słucham, zadaję pytania. Staram się nie wychodzić z pozycji „ja wiem”.
A kiedy Pan patrzy na kanały newsowe dziś, to czy to nadal są informacje, czy już infotainment, w którym widz czeka na żółty pasek i ataki dziennikarzy?
Ani jedno, ani drugie. Choć trudno w dzisiejszych czasach nadążyć z formułowaniem definicji, czym powinny być kanały informacyjne, a czym nie. Rzeczywistość jest płynna, z co za tym idzie i formuła musi być płynna. Ciągle się zmienia i dopasowuje do potrzeb.
Polsat News się pnie do góry, coraz więcej widzów wybiera właśnie Was. Waszą receptę na sukces znamy – obiektywizm i profesjonalizm. Jeszcze większy obiektywizm zapowiada Telewizja Republika, a przynajmniej jej twórcy: Barełkowski, Sakiewicz, Wildstein. Myśli Pan, że znajdzie się miejsce na kolejny kanał newsowy? I tak dużo się mówiło o Polsat News, że już nie ma dla Was miejsca, a jednak daliście radę.
Nie da się mówić o obiektywizmie, jeśli jeszcze na etapie tworzenia kanału zakłada się o czym się będzie mówić, jakich gości się nie zaprosi, i że nic pozytywnego w niej się nie pojawi, tylko krytyka. Świat nie jest czarno-biały. Dlatego obiektywizm nie jest też czarno-biały. Czy im się uda? Oby. Każde medium może być potrzebne, tylko nie ma co udawać, że to będzie obiektywne. Będzie dla tych, którzy chcą takiego jednostronnego przekazu.
Dziękuję Panie Marku za rozmowę i życzę na ten rok sukcesów nie tylko zawodowych, ale przede wszystkim, pobicia tego magicznego „3:30”
Dziękuję. Pozdrawiam ciepło wszystkich, którzy szukając treści trafiają na ten portal. Widać wiedzą, czego szukają.